Lekcja z przyszłości

Obecnie wdrażana reforma edukacji nie wpłynie na to, że polska szkoła lepiej przygotuje uczniów do cyfrowych wyzwań przyszłości. Nie wzmocni dalszego rozwoju społecznego i gospodarczego kraju.

Publikacja: 11.08.2019 21:00

Lekcja z przyszłości

Foto: Pexels

Mamy wakacje, a wygląda na to, że szkoła nie da o sobie zapomnieć. Przedstawiciele rządu i samorządowcy jeszcze przerzucają się odpowiedzialnością za problemy z rekrutacją do szkół ponadpodstawowych. Dyskusja o reformie edukacji zredukowana została do kwestii organizacyjnych: jak zapewnić uczniom miejsce w szkołach oraz komfort pracy w odpowiednich warunkach.

Świat sobie, polska reforma oświaty sobie

Niepokoi to, że debata publiczna w lwiej części skoncentrowała się jest na bieżących problemach, a coraz rzadziej pada pytanie o to, czy reforma ma jakiekolwiek długoterminowe cele. Tymczasem wobec postępującego rozwoju technologicznego i nieuniknionej potrzeby „zazieleniania" gospodarki cele obecnie wdrażanej reformy edukacji zdają się być w pełni chybione. Reforma ignoruje istotne zmiany, jakie zachodzą obecnie w świecie.

Po pierwsze, zmiany gospodarki w kierunku zrównoważonego wykorzystania zasobów, digitalizacja i postęp techniczny znacząco przekształcą rynek pracy. Główną siłą napędzającą te zmiany pozostanie wciąż technologia, która już teraz prowadzi do automatyzacji – niektórzy analitycy twierdzą, że w związku z nią zniknie aż połowa znanych nam dziś zawodów.

Jeśli chodzi o Polskę, to według OECD niemalże 20 proc. zawodów jest zagrożonych dużym ryzykiem automatyzacji, a ponad 30 proc. – znaczącym ryzykiem zmian związanych z wprowadzeniem nowych technologii. Jednocześnie Europejskie Centrum Rozwoju Kształcenia Zawodowego (Cedefop) prognozuje, że do 2030 roku ubędzie blisko 211 tys. miejsc pracy związanych z obsługą i sprzedażą, podczas gdy wykształcimy w tym kierunku kolejne 720 tys. osób.

Potrzebni cyfrowi rzemieślnicy

Po drugie, gospodarka w coraz większym stopniu będzie opierać się na danych. Aby móc w pełni uczestniczyć w procesie jej cyfryzacji, będziemy potrzebować odpowiednio przygotowanych ludzi – cyfrowych rzemieślników. Tych, którzy zbudują infrastrukturę i zajmą się jej utrzymaniem. Osób, które zajmą się pozyskiwaniem i wykorzystywaniem coraz większych zbiorów danych, czy specjalistów od sztucznej inteligencji.

Już teraz brakuje ich w Polsce: na rynku jest coraz więcej specjalistów i absolwentów kierunków w dziedzinie technologii informacyjno-komunikacyjnych (ICT), ale ich liczba pozostaje poniżej średniej unijnej (2,8 proc. ogólnej siły roboczej w porównaniu do 3,7 proc.).

W 2018 roku jedna trzecia polskich przedsiębiorstw poszukujących takich specjalistów zgłosiła trudności z obsadzeniem wakatów.

Problem dotyczy jednak całej Unii Europejskiej – według Cedefop, specjaliści w dziedzinie ICT oraz nauki, technologii, inżynierii i matematyki (STEM), znajdują się wśród pięciu najważniejszych deficytowych zawodów.

Do dziedzin, o których w Polsce mówi się wciąż bardzo mało, należy projektowanie innowacyjnych usług (także publicznych) w oparciu o nowe technologie. Znów, aby móc uczestniczyć w tym projektowaniu (nie mówiąc o konkurowaniu z innymi gospodarkami), musimy zapewnić odpowiednie warunki rozwoju dla cyfrowych wizjonerów – przyszłych twórców modeli biznesowych, projektantów doświadczeń użytkownika i inżynierów sztucznej inteligencji.

Jednocześnie w Polsce dużym powodzeniem cieszą się wciąż kierunki związane z naukami humanistycznymi i sztuką – według wstępnych danych GUS, w roku akademickim 2018–2019 liczba absolwentów tych kierunków wyniosła ponad 28 tys., niemalże tyle samo, co łączna liczba absolwentów kierunków związanych z technologiami teleinformacyjnymi (13,5 tys.) i naukami przyrodniczymi, matematyką i statystyką (13,4 tys.).

W cenie miękkie umiejętności

Chociaż w odniesieniu do tych umiejętności, które będą najbardziej poszukiwane na rynkach pracy, najczęściej eksponowane są takie dziedziny, jak: matematyka, statystyka, informatyka, oraz takie nauki, jak fizyka doświadczalna, biologia molekularna i bioinformatyka, to coraz częściej sugeruje się, że do jak najlepszego wykorzystania dużych zbiorów danych potrzebne są różnorodne umiejętności, łącznie z miękkimi. Należą do nich przede wszystkim zarządzanie konfliktami, czasem i stresem, umiejętność komunikacji i pracy w grupie, inteligencja emocjonalna czy zarządzanie zmianą.

Groźba wykluczenia

Po trzecie wreszcie, nasza przyszłość też będzie cyfrowa. Ci, którzy nie nabędą umiejętności cyfrowych, będą zagrożeni wykluczeniem. Dane dla Polski w tym obszarze są alarmujące – jedna piąta ludności kraju nie korzysta jeszcze z internetu, a niemal połowa wciąż nie posiada podstawowych umiejętności cyfrowych. Według indeksu gospodarki cyfrowej i społeczeństwa cyfrowego Komisji Europejskiej za 2019 rok, pod względem przygotowania społeczeństwa do uczestnictwa w cyfrowym świecie Polska na tle innych państw UE plasuje się na 22. miejscu.

W szkołach króluje „pamięcioza"

Aktualnie wdrażana reforma edukacji nie wpłynie na to, że polska szkoła lepiej przygotuje uczniów do wyzwań przyszłości. Poprzez to nie wzmocni też dalszego rozwoju społecznego i gospodarczego kraju.

Powodów jest kilka. Na celowniku powinien znaleźć się zarówno program nauczania, jak i jego tryb. W polskiej szkole wciąż króluje „pamięcioza" – oceniane jest przede wszystkim to, w jakim stopniu uczeń zapamiętał materiał, a nie czy go zrozumiał i czy potrafi go wykorzystać. Nauczyciel dosłownie „przerabia materiał", a uczeń „wkuwa".

Szkoła nadal nie uczy krytycznego myślenia, nie mówiąc o innych kompetencjach miękkich. Tymczasem kierunek zmian w systemach edukacji uznawanych za najlepsze w skali światowej – jak na przykład fiński – wyznaczany jest przez wspólne poszukiwanie wiedzy, zadania projektowe czy wprowadzenie oceniania kształcącego. Umiejętności cyfrowe, niezbędne na rynku pracy już teraz, powinny zostać włączone w główny nurt nauczania na wszystkich etapach nauki. W związku z tym, że rzeczywistość cyfrowa obejmie wszystkich, bez wyjątku, wskazane byłoby, aby każdy wiedział, jak się w niej odnaleźć, niezależnie od tego, czy akurat uczęszczał do klasy o profilu informatycznym czy humanistycznym.

Kult paska na świadectwie

Polska szkoła powinna także inwestować w zainteresowania uczniów i zachęcać do ich rozwijania. Tymczasem tym, co liczy się teraz najbardziej – i co w kontekście problemów z rekrutacją do szkół ponadpodstawowych jest widoczne jeszcze bardziej – jest średnia ocen i czerwony pasek. Uczniowie mają być dobrzy ze wszystkiego. To konieczność, rzadko kiedy wybór ucznia.

Pogoń za paskiem oznacza zaniedbanie zainteresowań, a w niektórych przypadkach – ich zarzucenie. A może zamiast wkuwać opornie kolejne daty bitew, uczeń z zacięciem biologicznym mógłby z czystym sumieniem poświęcić więcej czasu na obserwację ptaków? W ten sposób realizowałby przecież swój autorski projekt, ucząc się planowania i uważności, a jeśli wynikami badań dzieliłby się w internecie, to także rozwijałby swoje umiejętności cyfrowe.

Coś drgnęło w technikach

Złą sławą owiane są wciąż szkoły techniczne. Niepotrzebnie, bo już teraz dzieją się tu rzeczy, którym warto się bliżej przyjrzeć: kilka miesięcy temu głośno było o uczniach „mechanika" z Zespołu Szkół Technicznych i Ogólnokształcących w Jarosławiu, którzy stworzyli dla koleżanki rękę, aby mogła pracować w wymarzonym zawodzie. Czy nie o takie wykorzystanie technologii nam chodzi?

Przyszłość pracy nierozerwalnie wiąże się z inwestycjami w system edukacji, z jego reformą lub ewolucją. Ta powinna zmierzać w kierunku dyfuzji umiejętności cyfrowych oraz zapewnienia odpowiedniego środowiska do wykształcania kompetencji miękkich. Jeśli rozwój gospodarczy w Polsce ma być oparty na czymś więcej niż tania siła robocza, to inwestowanie w te umiejętności i kompetencje jest kluczowe.

Autorka jest ekonomistką w CASE – Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych. Specjalizuje się w problematyce rynku pracy i międzynarodowych migracjach zarobkowych. Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, obecnie doktorantka Kolegium Ekonomiczno-Społecznego SGH.

Mamy wakacje, a wygląda na to, że szkoła nie da o sobie zapomnieć. Przedstawiciele rządu i samorządowcy jeszcze przerzucają się odpowiedzialnością za problemy z rekrutacją do szkół ponadpodstawowych. Dyskusja o reformie edukacji zredukowana została do kwestii organizacyjnych: jak zapewnić uczniom miejsce w szkołach oraz komfort pracy w odpowiednich warunkach.

Świat sobie, polska reforma oświaty sobie

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację